Google to główny rozgrywający w branży internetowej, monopolista, od którego bardzo wiele zależy. O nieuzasadnionych i często niesprawiedliwych ocenach stron www wie każdy, kto działa w branży SEO.
Przekonał się o tym ostatnio także pewien artysta – Dennis Cooper, którego blog (utrzymywany na platformie blogspot.com prowadzonej przez Google) z dnia na dzień przestał istnieć. Pisarz przez 14 lat publikował na nim swoje prace literackie i graficzne, nie robiąc ich kopii zapasowych. W jednej chwili utracił dorobek artystyczny wielu lat, pozostając z niczym. Padło podejrzenie, że powodem usunięcia bloga mogły być prace o tematyce erotycznej publikowane na blogu, choć artysta twierdzi, że były one zawsze odpowiednio oznaczane, jako przeznaczone dla osób pełnoletnich. Pomijając fakt, że postępowanie artysty było bardzo naiwne, skasowanie przez Google aktywnego bloga bez żadnego ostrzeżenia wydaje się być działaniem na wyrost.
Jak zakończy się ta sprawa – nie wiadomo, ale z pewnością jest to przestroga dla wszystkich prowadzących blogi – jeśli decydujecie się na korzystanie z darmowych platform blogowych, Wasza twórczość może nagle zniknąć bez podania przyczyny. Rozwiązaniem jest systematyczne robienie kopii albo założenie bloga we własnej, wykupionej domenie.
Cenzura w słusznej sprawie
Z wszechmocą Google wiąże się także odpowiedzialność za wyświetlane w wyszukiwarce informacje, o czym mówi wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2014 roku. Cenzorskie zapędy Google są więc w dużej mierze uzasadnione i mają charakter pozytywny.
Co blokuje Google i dlaczego dobrze, że to robi?
Blokowanie czy filtrowanie stron ma swoje uzasadnienie choćby w ochronie danych osobowych, praw autorskich czy ochronie dzieci przed treściami przeznaczonymi dla osób pełnoletnich.
Jakie działania podejmuje Google w tej materii?
– usuwanie linków zawierających dane osobowe na podstawie zgłoszeń internautów w ramach „Prawa do bycia zapomnianym”
– usuwanie linków naruszających prawa autorskie – na gruncie ustawy DMCA (Digital Millenium Copyright Act). (Systematycznie wzrasta ilość żądań wysyłanych do Google, najwięcej pochodzi od koncernów muzycznych i filmowych)
– udostępnienie narzędzi umożliwiających zarządzanie prawami autorskimi ich właścicielom, od zgłaszania roszczeń poprzez monitorowanie, blokowanie czy monetyzację – w ramach systemu Content ID działającego na Youtube
– odrzucanie reklam w AdWords oraz blokowanie stron w usłudze AdSense za naruszanie polityki dotyczącej praw autorskich
– czasowe filtry dla stron internetowych naruszających wytyczne, korzystających z farm linków, stosujących niedozwolone metody optymalizacji itp.
Z mniej znanych, ale ciekawych przykładów cenzury ze strony Google można przywołać zablokowanie rozszerzenia Chrome, które pozwalało identyfikować żydowskie nazwiska poprzez umieszczanie ich w potrójnych nawiasach. Takie osoby były później ofiarami antysemickich prześladowań w internecie, a działania Google stanowiły wyraz walki z mową nienawiści.
Trudno dyskutować z koniecznością ochrony praw oraz walki z piractwem czy ze spamem i choć cenzorskie działania internetowego giganta często mają pozytywny wymiar, to o pewnych wpadkach, wypaczeniach i błędach wolelibyśmy zapomnieć.