Nie milkną echa wypowiedzi Matta Cuttsa, szefa Google’owskiego zespołu antyspamowego oraz ręcznych działań specjalistów Google, które poszły w ślad za nią. W tym tygodniu Matt poinformował na twitterze o ukaraniu 2 polskich Systemów Wymiany Linków, co ma stanowić element walki ze spamem w polskiej wyszukiwarce. Wielu pozycjonerów i analityków z branży już wskazuje na zauważalne bany konkretnych stron, które emitowały linki z SWL’i.
Google wykonało ruch w swoim stylu – czyli nie podało żadnych konkretów, co otwarło drogę spekulacjom i domysłom, którym nie ma końca.
Chociaż ręczne kary nałożone na polskie strony to nie precedens (swego czasu zbanowane zostały popularne porównywarki cenowe), to jednak ta informacja wzbudziła ogromne zainteresowanie.
Niezależnie od tego, które systemy czy strony padły ofiarą ofensywy antyspamowej Google, komentatorzy podkreślają, że chodzi tutaj o nastraszenie branży i danie do zrozumienia, że naruszanie wytycznych dla webmasterów może się wiązać z poważnymi konsekwencjami. Takie działania Google mają za zadanie zniechęcić wszystkich zajmujących się optymalizacją i pozycjonowaniem stron do korzystania z rotacyjnych i statycznych Systemów Wymiany Linków.
Czy będą to działania skuteczne? Jeśli tak, to pewnie w niewielkim zakresie i na krótką metę. Nie sądzę, aby firmy, które stosują od lat SWL-e, nagle z nich zrezygnowały. Z kolei te firmy, które zawsze trzymały się od tego z daleka, teraz tylko utwierdziły się w przekonaniu, że działają właściwie.